Wyobraź sobie na moment, że siedzisz przy ognisku. Chcesz ogrzać przy nim dłonie, więc wyciągasz je, zbliżasz i delektujesz się ciepłem. To doświadczenie jest przyjemne, dopóki nie włożysz rąk głębiej do ognia. Wtedy ulegasz poparzeniu i pozytywne doświadczenie przeradza się we wstrząs. Tak samo jest ze wstydem.
Zdrowy wstyd jest jednym z użytecznych ludzkich narzędzi. Potrafi być ożywczy, stanowić dla nas drogowskaz i wspierać nas na drodze do rozwoju. To jedna z jego twarzy.
Drugą jest wstyd toksyczny. Narzędzie, które do tej pory było użyteczne, w pewnych okolicznościach zmienia się w śmiertelną broń wymierzoną w nas samych. Taki wstyd jest niszczący. Izoluje nas od innych ludzi, ale też od siebie samych, w konsekwencji odbierając nam własne „Ja”. To czyni go bardzo groźnym przeciwnikiem.
Dwa oblicza wstydu
Wstyd jest naszym towarzyszem od najwcześniejszych momentów, w których kształtuje się nasza świadomość.
Jako dzieci potrzebujemy zaufania do świata. Początkowo całym światem są dla nas rodzice i to oni mają za zadanie zbudować w nas pewność, że bezpiecznie jest wkraczać w ten obcy, niepoznany twór. Moment, w którym nabieramy podstawowego zaufania i mamy odwagę, by zacząć eksplorować, jest też momentem, w którym zaczyna kształtować się wstyd. Od naszej więzi z rodzicami i granic, które wyznaczą, zależy, czy wstyd ten będzie zdrowy, czy toksyczny.
Jeżeli na etapie naszego rozwoju to, co najbardziej bezbronne i najmniej odporne na zranienie, zostanie odsłonięte zanim zdąży otoczyć się barierą ochronną – rozwija się toksyczny wstyd. Dzieje się tak, kiedy rodzice odpowiedzialni za stworzenie granic, sami takich granic nie mają. Jako dzieci nie mamy na to żadnego wpływu. Jedyne, co możemy zrobić, to automatycznie zastosować mechanizmy obronne, które zastąpią nam granice.
Podczas nagłej ekspozycji na wstyd czujemy, że zostaliśmy obnażeni, zanim zdążyliśmy się na to przygotować. Ponieważ takie zawstydzenie pojawia się nagle i stanowi wstrząs, dziecko traci do siebie zaufanie. Im bardziej nawarstwia się toksyczny wstyd, tym mniej ufamy sobie, swoim osądom, zmysłom, ocenie sytuacji. Taka utrata zaufania rodzi poczucie bezsilności. Zawstydzone fragmenty własnego Ja często zostają wyparte i nie są odczuwane jako nasze. Przez to tracimy spójność i ulegamy rozszczepieniu. Schematyczne stosowanie mechanizmów obronnych jeszcze bardziej odbiera nam samoświadomość. Zaczynamy mieć problem z tym, aby być autentyczni w dorosłym życiu.
Pierwsza twarz wstydu – zdrowy wstyd
Zdrowy wstyd daje nam prawo do bycia niedoskonałymi. Informuje nas o tym, że mamy swoje ograniczenia i że jako ludzie nie jesteśmy wszechmocni. Sygnalizuje nam, gdzie leżą nasze granice, w ramach których czujemy się bezpiecznie, dzięki czemu chroni nas przed utratą stabilności. Tak jak dziecko potrzebuje granic, żeby czuć się bezpiecznie, tak samo my potrzebujemy granic do poczucia stabilności. Zdrowy wstyd jest znakiem ostrzegawczym i drogowskazem, który pozwala nam się rozwinąć. Dając nam przestrzeń do zaakceptowania swoich ograniczeń chroni nas przed inwestowaniem energii w to, czego nie da się zmienić, dzięki czemu skupiamy się na wzrastaniu tam, gdzie możemy to zrobić. Dodatkowo ochrania nas przed złudzeniem wszechwiedzy, która tłumi ciekawość. Nie poszukujemy, kiedy jesteśmy pewni, że wiemy już wszystko, a to blokuje nasz rozwój. Zdrowy wstyd działa stymulująco, motywując do poszukiwania nowych informacji.
Do kształtowania się zdrowego wstydu dziecko potrzebuje przede wszystkim silnej relacji interpersonalnej z matką i granic, w których może się poruszać. Czyli pewności, że mama nie przestanie go kochać nawet, kiedy po raz kolejny w przeciągu trzech minut się zezłości i rzuci zabawkami, a także świadomości, że nowo odkryta autonomia nie czyni go wszechmocnym. Pierwsze porażki, uczucie zawstydzenia przy obcych, są bardzo ważnymi etapami w rozwoju zdrowego wstydu. Są potrzebne i muszą być doświadczane w bezpiecznych warunkach.
Wykształcenie zdrowego wstydu przypomina nam o tym, że potrzebujemy pomocy. Jest też sygnałem, że w realizowaniu własnych potrzeb, potrzebujemy innych.
Gdyby nie zdrowy sygnał płynący ze wstydu, stracilibyśmy kontakt z naszymi podstawowymi potrzebami, wynikającymi z zależności.
John Bradshaw
Biorąc pod uwagę duchowy wymiar wstydu, można napisać, że zdrowy wstyd jest psychicznym fundamentem pokory.
Druga twarz wstydu – wstyd toksyczny
Toksyczny wstyd jest odczuwany jako definitywne i wszechogarniające poczucie własnej ułomności i niedoskonałości. Nie sygnalizuje już ograniczeń, ale wprawia nas w poczucie, że sami jesteśmy swoim ograniczeniem. Zaczyna być elementem naszej tożsamości. Sprawia, że czujemy się bezwartościowi, przegrani, że zawiedliśmy jako ludzie. Powoduje brak spójności wewnętrznej.
U podstaw toksycznego wstydu leży lęk przed zdemaskowaniem się samemu przed sobą. Człowiek wstydzący się w taki sposób unika pokazywania własnego Ja innym ludziom, ale też nie pozwala samemu sobie się z nim skontaktować. Taka osoba boi się bólu płynącego z ujawnienia niepełnowartościowego w jej ocenie Ja. Tego rodzaju wstyd sprawia, że tracimy zaufanie do siebie. Mamy poczucie permanentnej izolacji i całkowitego osamotnienia. Odczuwamy pustkę, nieobecność.
Skoro u podstaw toksycznego wstydu leży lęk przed naszym Ja, taki wstyd powoduje ucieczkę przed samym sobą. Żeby to zrobić, tworzy fałszywe Ja, mające przynieść ulgę i ukojenie. Fałszywe Ja potrafi przyjmować skrajnie różne formy. Może prowadzić nas na wyżyny perfekcjonizmu i uczynić z nas nieszczęśliwych ludzi sukcesu, lub odwrotnie, skłonić nas do życia poniżej naszych oczekiwań, odrzucając wszystkie wartości. Nieważne w którą stronę skieruje nas Fałszywe Ja, zawsze ma jeden cel – zagłuszyć naszą Autentyczność. W tym celu może sięgać po różnorakie narzędzia, jakimi są mechanizmy obronne. To, co było pomocne na etapie rozwoju, ponieważ zastępowało zawstydzonemu dziecku granice, zaczyna przybierać formę kryjówek wstydu, kiedy dziecko dorasta i staje się zawstydzonym dorosłym.
Narzędzia toksycznego wstydu
- Zaprzeczanie i tworzenie iluzorycznych więzi
Jest to jeden z najbardziej prymitywnych mechanizmów obronnych. Nie chcąc czegoś zaakceptować, zaprzeczamy, że dana sytuacja ma miejsce, albo że dzieje się nam z tego powodu jakaś krzywda. Jedną z postaci tego mechanizmu jest „iluzoryczna więź”. Jest to związane ze stratą poczucia własnej wartości, przeświadczeniem, że nie ma się wyboru i skutkuje kurczowym trzymaniem się osoby, która nas krzywdzi. Taka więź jest destrukcyjnym złudzeniem.
- Wyparcie
Jest to rezygnacja z przeżywania wszystkich emocji, które towarzyszą nam w normalnych, ludzkich sytuacjach – radości z sukcesu, uczucia smutku po odrzuceniu itp.. Toksyczny wstyd sprawia, że wstydzimy się własnych emocji i prowadzi do wypierania ich. Chroniczne wyparcie prowadzi do psychicznego odrętwienia i zawężania świadomości. Nie dajemy sobie prawa do odczuwania, aż w pewnym momencie, nie czujemy nic.
- Dysocjacja
Ten mechanizm obronny jest wyzwalany przed najbardziej brutalne formy zawstydzania, jak przemoc fizyczna i seksualna. Uraz i wstrząs są niesamowicie silne, a dysocjacja pozwala natychmiastowo stłumić wszelkie uczucia. Jest złożonym mechanizmem, w którym znajdują się elementy zarówno regresji jak i zaprzeczenia. Ponadto, prowadzi do uruchomienia bardzo silnych wyobrażeń. W efekcie skłania do wymazania traumatycznych wspomnień, niejako tworzenia alternatywnej rzeczywistości, a to z kolei doprowadza do poczucia braku spójności, a nawet wrażenia, że traumatyczne zdarzenie nigdy nie miało miejsca. Świadomość łącząca reakcję z aktem przemocy ulega zerwaniu, dlatego ofiarom wydaje się, że to one są złe, a nie sytuacja, która je spotkała. Również przemoc emocjonalna, trauma, długotrwałe cierpienie, mogą prowadzić do dysocjacji.
- Przemieszczenie
Jest mechanizmem podobnym do dysocjacji. Polega na przeniesieniu traumatycznych emocji na coś lub kogoś i uczynienie z tego personifikacji swojego wstydu i lęku. Często osoba stosująca ten mechanizm nie jest świadoma, że powracający sen lub wizja jest przemieszczeniem wstydliwego zdarzenia z realnego życia. Uświadomienie sobie tego niejednokrotnie prowadzi do silnego skontaktowania się ze swoimi emocjami, wspomnieniami i wstydem, a w efekcie do zlikwidowania rzeczy/postaci/symbolu, na który nastąpiło przemieszczenie.
- Depersonalizacja
Polega na utracie poczucia realności własnego Ja. Podczas aktów przemocy lub innych aktów zawstydzania, ofiara traci zdolność do uświadomienia sobie tego, co przeżywa. Odcina się od tego, a w efekcie dochodzi do całkowitej utraty poczucia realności siebie i/lub otaczającego świata.
- Identyfikacja
To mechanizm, w którym ofiara wstydu utożsamia się z osobą/sytuacją, która wywołuje wstyd. Dzięki temu może poczuć się mniej upokorzona i bezradna. Istnieją teorie mówiące, że każdy prześladowca to w rzeczywistości ofiara, która w mechanizmie identyfikacji utożsamiła się ze swoim oprawcą.
- Konwersja
Polega na zmianie uczuć trudnych lub wstydliwych na inne, które są mniej bolesne i łatwiejsze do zaakceptowania. Prowadzi do kompensowania doznanych krzywd w konkretny sposób, np. seksualizowaniem emocji, uzależnieniami itp.. Zdarza się, że nieakceptowane potrzeby lub uczucia manifestują się somatycznie. Ofiara może odczuwać dolegliwości cielesne, chorobowe, dzięki czemu może wzbudzić współczucie, co jeszcze bardziej pogłębia objawy somatyczne.
- Projekcja
Jest mechanizmem, który w swojej najostrzejszej odsłonie przybiera formę omamów psychotycznych i urojeń. Wszystkie uczucia, emocje i potrzeby, które zostały wyparte, zastępowane są projekcjami. Najczęściej zostają przypisane innym ludziom. Projekcja zaczyna się w momencie, kiedy wyparcie przestaje chronić ofiarę. Jest jedną z podstaw konfliktów i wrogości interpersonalnej.
Jak sobie radzić?
Mechanizm powstawania toksycznego wstydu jest złożony i całkowicie od nas niezależny. Upraszczając, można napisać, że jest to krzywda, na którą nie mieliśmy wpływu, a która rzutuje na naszą dorosłość i życie codzienne. Ludzie spętani toksycznym wstydem nie mają ze sobą kontaktu. Nie znają siebie, nie stanowią o sobie i nie potrafią być autentyczni, bojąc się własnego, zawstydzonego Ja. Nie żyją świadomie, ponieważ nie słyszą swojego wewnętrznego głosu.
Praca ze wstydem jest trudna i długotrwała, niejednokrotnie wymaga wsparcia psychologicznego lub psychoterapeutycznego, na późniejszych etapach pomocny jest też coaching. Poniżej wymienię kilka kroków, które w ocenie psychologów stanowią proces, pozwalającym zwalczyć toksyczny wstyd.
- Praca z wewnętrznym dzieckiem – praca nad urazami z wczesnego dzieciństwa, integracja emocji, przepracowywanie żalu, doświadczenia korektywne, nauka zaspokajania w dorosłym życiu niezaspokojonych potrzeb z dzieciństwa, docieranie do Wewnętrznego Dziecka.
- Integracja wypartych części Ja – dialog z wewnętrznymi głosami, rozwijanie świadomości, uświadamianie sobie mechanizmów obronnych, interpretacja zachowania, poznawanie Siebie.
- Rozwijanie miłości do siebie – decyzja o pracy nad samoakceptacją, nawiązanie łączności emocjonalnej z samym sobą, bezwarunkowa akceptacja siebie, bycie dla siebie dobrym, rekonstrukcja błędów, wyrabianie nawyku rozważnej oceny sytuacji.
- Zmiana obrazu siebie – tworzenie własnej historii, „kotwice”, poznawanie siebie, integracja ze sobą.
- Rozwijanie własnego wewnętrznego głosu – konfrontowanie głosów wewnętrznych, uzewnętrznianie utajonych głosów wewnętrznych, praca z Wewnętrznym Krytykiem, rezygnacja z natrętnych myśli, modyfikacja głosów wewnętrznych, umacnianie wewnętrznego głosu, praca nad Autentycznością.
Każdy z powyższych kroków wymaga od nas dużej odwagi i ciągłego pogłębiania samoświadomości. Bardzo możliwe, że podczas tego procesu będziemy potrzebowali pomocy i wsparcia specjalistów. Praca z toksycznym wstydem sięga naszej przeszłości, niekiedy elementów, których nie jesteśmy świadomi. Jest złożona i długotrwała. Jeżeli jednak chcemy żyć jako osoby wolne, mogące powiedzieć „jestem sobą i kocham siebie”, ten proces jest obowiązkowy i nieodzowny.
Bibliografia:
- Matthew McKay, Patric Fanning, Self-Esteem
- Alice Miller, Pictures of Childhood
- Alice Miller, Drama Of the Gifted Child
- John Bradshaw, Toksyczny Wstyd
Świetny artykuł zgłębiający skomplikowane mechanizmy jakimi posługuje się wstyd. Nigdy nie sądziłam, że może on mieć aż taki wpływ na nasze życie. Czekam na kolejne wpisy!